Trójsfera indyjskiej etyki
Studia filozoficzne Nr 10-11 (130-131) 1976 – Maria Krzysztof Byrski
Indie współczesne to tradycja i nowoczesność. Klucz do Indyjskiej nowoczesności jest i naszym kluczem, bowiem Indyjska nowoczesność w lwiej części jest produktem tzw. Zachodu. Nie wszytsko jednak nawet w obrębie owej rzeczywistości da się tym kluczem otworzyć. Wszędzie tam gdzie tę nowoczesność modyfikuje tradycja, trzeba dodatkowo tym razem Indyjskiego klucza. Właśnie tak rzecz się ma w dziedzinie etyki. Współczesne indyjskie postawy świeckie są wypadkową ścierania się tradycji i nowoczesności. Kluczem do zrozumienia i oceny tego, co w tych postawach tradycyjne, jest koncepcja trójsfery (trivarga). Jest to koncepcja z naszego punktu widzenia w zasadzie ateistyczna, oparta na naukowej analizie rzeczywistości. Z tym zastrzeżeniem, że tradycyjna nauka indyjska (śastra) nie we wszystkich aspektach odpowiada współczesnemu pojmowaniu tego terminu.
W 1922 roku uczony misjonarz angielski J. McKenzie pisał: „Hinduizm nie ma filozofii moralności. Nie ma również aluzji do takiej filozofii w jego literaturze religijnej” . I dalej:
1. Filozofia hinduizmu we wszystkich swoich różnorodnych formach dostarcza podstaw jedynie dla etyki kwietystycznej, a nie dla pokierowania aktywnym życiem człowieka w społeczeństwie.
2. Kontakt z Indiami jest trudny. Automatyczne przymierzanie standardów może, a nawet musi kończyć się demonstracją żenującej ignorancji, jak w przypadku wyżej przytoczonej opinii. Słusznie też McKenzie otrzymał odprawę od P. V. Kanego. Tyle, że ten ostatni ograniczył się do zdawkowej polemiki z płytkimi argumentami Anglika, nie odpowiadając wprost na zacytowany wyżej jego główny argument.
3. Dlaczego tak się dzieję, że Hindusi, nie tylko w dobie najnowszej, nie formułują swojej wielkiej, podstawowej zasady etycznej której brakło McKenziemu?
Na pytanie to odpowiedzieć nie łatwo. Bo rzeczywiście chyba nie było osobnego dzieła poświęconego teoretycznemu wykładowi absolutnie podstawowego dla etyki indyjskiej pojęcia trójsfery ludzkiej egzystencji, tzw. Trivarga lub purusartha.1
1. Varga znaczy kategoria, purusartha znaczy cel człowieka W latach późniejszych dodano 4 pojęcia Mokszę czyli wyzwolenie. Pojęcie mokszy jest nadrzędne do uprzednio wymienionych.
4. Jest to przecież pojęcie nadzwyczaj często używane tak w starej literaturze specjalistycznej, jak i przy kompilowaniu antologii poetyckich.
5. Być może stało się tak dlatego, że pojęcie to dla Hindusów było tak oczywiste i nie wymagało teoretycznego uzasadnienia. Ostrożniej jednak będzie przypuścić możliwość istnienia takiego dzieła i jego późniejszego zaginięcia. Hindusi bowiem dość precyzyjnie obserwowali i opisywali zjawiska właśnie tej kategorii. Tym bardziej jest możliwe, że w wielu dziełach znajdujemy różnorodne wzmianki dotyczące pojęcia trójsfery, albo nieco dłuższe na ten temat wywody.
6. To właśnie jednym z takich dzieł, w słynnej skądinąd Kamasutrze, drugi rozdział pierwszej części są wykładem teorii trójsfery, czyli ZACNOŚCI (dharma), MIŁOWANIA (kama) i DOBROBYTU (artha).
7. Niemniej przeto bezspornym jest pewne niedoformułowanie tej teorii nawet w najnowszym dziele na ten temat, jakim jest książka Premvallabha Tripathiego.
8. Sytuacja taka upoważnia do podejmowania mniej lub bardziej samodzielnych prób sprecyzowania takiej torii.
Manu w Traktacie o zacności (Manaradharmaśastra) I 81-81:
W wieku kryta Zacność, prawda
Bez uszczerbku czworonożne [sic!]
Są i nikt nic nie uzyska,
Niegodziwość kim kieruje.
Za to w wiekach pozostałych
Dzięki takim zyskom właśnie
Zacność w każdym z trójki wieków
Przez złodziejstwo, nieuczciwość
I fałsz oto podupada,
Tracąc nogę swą po nodze.
TRZY POSTAWY
Tak właśnie postąpił Karl Potter, który sugeruje słowo „postawa” jako najadekwatniej wyrażające wspólną treść owych trzech sfer. A więc postawę w sferze Dobrobytu Potter określa jako postawę minimalnego zaangażowania, zazwyczaj przyjmowaną wobec tych wszystkich przedmiotów czy osób, a nawet siebie samego, gdy musimy się nimi posługiwać, zapewniając sobie egzystencję.
Postawę w sferze Miłowania z kolei określa Potter jako postawę namiętnego stosunku do czegokolwiek w otaczającym nas świecie. Cechą charakterystyczną tej postawy, według Pottera, jest posesywność wobec i zależność od jej obiektu.
Wreszcie postawę w sferze Zacności uczony ten określa jako postawę maksymalnego zaangażowania, postawę traktowania jak siebie samego i w duchu szacunku rzeczy uważanych zwykle za różne od siebie samego. Przy czym ma tu miejsce obejmowaniem własnym ja innych. Jest to jednym słowem postawa traktowania innych jako zasadniczej kontynuacji nas samych. Uczony amerykański zrobił istotny i trudny krok w kierunku zinterpretowania dla świata współczesnego tych arcyciekawych pojęć. W formie przez niego proponowanej, rzeczywiście układają się one w konkretną całość. Niemniej przeto zarówno zmiana ich tradycyjnej hierarchii (Miłowanie jest najmniej ważną sferą) bez koniecznego wyjaśnienia, jak i całkowite pominięcie indyjskich opinii w tej sprawie, które wbrew przeciwnym zapewnieniom autora – znajdują się jednak w tekstach sanskryckich, powoduje, że przyjmując zasadnicze założenie tej interpretacji, jak i w pewnym sensie jej kierunek, czuję się uprawniony do zaproponowania nieco odmiennego komentarza, który moim zdaniem trafniej wyraża pojęcie trójsfery.
KOSMOGONICZNE ODNIESIENIA TRÓJSFERY
Pierwsza lekcja TRAKTATU O ZACNOŚCI, czyli tzw. Manusmryti, zawiera nadzwyczaj interesujący wykład kosmogoniczny. Absolut nieprzejawiony staje się sam bytem. Potem tworzy wody i składa w nich swoje nasienie, które staje się złotym jajem.
W tamtym jaju Pan Czcigodny
Spędził cały rok okrągły
I sam mocą własnej myśli
Jajo owo przepołowił.
Z tych dwóch części potem stworzył
Niebo, ziemie i ten przestwór,
Który trwa pomiędzy nimi.
…………………………………………
Z siebie zaś On myśl wyłonił
Co jest bytem i niebytem
Z myśli znów świadomość siebie
Tę Osobę co postrzega.
Zatem wielką Jaźń i wszystko
Z trzech przedmiotów zbudowane.
Potem zmysłów pięć kolejno
Co wrażenia odbierają.
Wreszcie szóstki tej drobiny
O energii niezmierzonej
Z cząsteczkami jaźni własnej
Wiążąc, życie dał stworzeniom.
A ponieważ tych sześć cząstek
Kształtu jego, ich podstawą,
Więc też mądrzy ten kształt jego
Właśnie ciałem nazywają.
(Manusmyti with the Manubhasya of Medhatithi, Calcutta 1932, str. 14-15, I 12-17)
W procesie ewolucji rzeczywistości, czy może trafniej byłoby powiedzieć: w momencie stworzenia, wraz z niebem I ziemią wyłania się MYŚL (manas, która odniesiona do podmiotu stworzenia, jakim jest OSOBA (iśwara), jest określona jako świadomość SIEBIE (ahamkara). Owa świadomość skierowana na zewnątrz staje się wielką Jaźnią (mahantam atmanam), czyli ROZPOZNANIEM(samjina) wszystkiego co stworzone z trzech przymiotów (guna) DUCHOWOŚCI (sattva), ENERGII (rajas), i CIEMNOŚCI (tamas) – stanowi rzeczywistość postrzegalną poprzez zmysły. Wreszcie agregat złożony z rozpoznania, pięciu zmysłów oraz cząstek własnych Stwórcy, obdarzony życiem staje się ciałem. W tym obrazie świadomość jest elementem umożliwiającym postrzeganie. Można by nawet powiedzieć, że postrzeganie jest po prostu aktywną świadomością, przy czym z przytoczonego tu fragmentu Traktatu o Zacności wynika, że świadomość znajduję się już po stronie immanentnej Absolutu, a więc, że jest kategorią rzeczywistości dyskursywnej. Kontakt świadomości z pozostałą rzeczywistością zapewniają zmysły, dla których glebę niejako stanowi życie. W tej sekwencji stworzenia na szczególne podkreślenie zasługują trzy aspekty: aspekt świadomościowy, emocjonalny i fizyczny. Są to bowiem aspekty określające całkowicie ludzka egzystencję. Otóż jako kategorię rzeczywistości postrzegalnej, charakteryzuje je niezupełność, ów ładunek dodatni lub ujemny, który czeka na neutralizację, na spełnienie. Spełnienie to jest niczym innym jak odnalezieniem pełni BYTU ABSOLUTNEGO. Powstaje więc pytanie: Jak dochodzi do tego spełnienia w sferze świadomości, jak w sferze emocji i jak w sferze egzystencji materialnej?
MECHANIZM SPEŁNIENIA
Biorąc asumpt z kosmogonicznej wizji Manu zawartej w Traktacie o Zacności, wyobraźmy sobie rzeczywistość absolutną jako koło. Zasadniczym i pierwotnym aktem stworzenia jest jego przepołowienie. Jest to pierwsza faza procesu dalszego podziału. W rezultacie tego podziału, nasze koło zmienia się w układankę rebusową. Rozrzucenie tej układanki jest ŚMIERCIĄ ABSOLUTU – archetypem każdej śmierci. Z drugiej znów strony jest ono źródłem istnienia rzeczywistości postrzegalnej. Absolut jednocześnie trwa niezmienny i jednocześnie tworzy rzeczywistość postrzegalną a więc umiera. Jednym z rozrzuconych elementów tej układanki jest człowiek, innym świadomość, której jest on nosicielem. Postrzeganie niezupełności poszczególnych fragmentów uzmysławia świadomości jej własną niezupełność. Układanie natomiast tego rebusu w harmonijną całość poprzez działanie zgodne z wizją owej całości przynosi również spełnienie samej świadomości. Stąd wypływa poczucie bycia w porządku, pasowania, przystawalności wzajemnej wszystkich fragmentów układanki – rzeczywistości, nie wyłączając również samej świadomości. Ja to już wspomniałem świadomość kontaktuje się z rzeczywistością postrzegalną poprzez zmysły. Tak więc świadomości musi towarzyszyć w normalnych warunkach, w mniejszym lub w większym stopniu satysfakcja zmysłów. Satysfakcja ta wyraża się uczuciem rozkoszy. Przy czym i w tym przypadku obowiązuje zgodność działania z wizją rzeczywistości. Bowiem prawdziwa rozkosz – to jest taka, która żywi również świadomość – może być rezultatem zaspokajania potrzeb zmysłów jedynie w zgodzie z prawdziwą wizją rzeczywistości. Życie stanowi glebę dla zmysłów. Otóż satysfakcja z życia, czy może zręczniej – satysfakcja w dziedzinie egzystencji materialnej, stanowi ostatni aspekt ludzkiego bytowania. Elementy układanki – rzeczywistości powodowane odśrodkową siłą stwórczą, uruchomioną przez pierwszy akt podziału, dążą do dalszej multyplikacji i do tworzenia nowych bytów kosztem śmierci poprzednich. Świadomość która w tym łańcuchu podziału jest w wystarczającej mierze zawarta jedynie w człowieku, musi się bronić na płaszczyźnie egzystencji fizycznej. Stara się więc zatrzymać te elementy, które składają się na człowieka. I to jest właśnie chęć życia w człowieku, wyrażająca się w szukaniu odpowiednich warunków życia a przede wszystkim w zaspakajaniu głodu i pragnienia. Sferę satysfakcji świadomości Hindusi określają mianem ZACNOŚCI Sferę satysfakcji uczucia mianem Miłowania, a sferę satysfakcji materialnej – mianem Dobrobytu.
ZACNOŚĆ
Śankaracarya w komentarzu do Bhagavadgity nazywa ZACNOŚĆ „postrzegalną przyczyną rozwoju i wyzwolenia istot żywych” podkreślając tym samym rolę tej sfery w osiąganiu ostatecznego celu człowieka, na który składa się przede wszystkim satysfakcja świadomości. Ponieważ w sensie chronologicznym antenatem tego pojęcia jest wedyjskie ryta (rta) dlatego nie od rzeczy będzie zacząć bliższą charakterystykę indyjskiej ZACNOŚCI od omówienia tego wcześniejszego pojęcia. Radhakrishnan tak pisze „ Ryta, to w dosłownym znaczeniu porządek rzeczy” Wyraża ono wszelkie prawa w ogóle i jest samą SPRAWIEDLIWOŚCIĄ. Pojęcie to musiało być początkowi zasugerowane regularnością ruchów Słońca, Księżyca i Gwiazd, przemian dnia i nocy, a także pór roku. Ryta oznacza porządek świata. Wszystko co jest uporządkowane we wszechświecie, ma Rytę za swą zasadę.” Warto tu pamiętać , że etymologicznie wyraz ten jest związany z wyrazem arte, który również sugeruje harmonię. W rezultacie można bezpiecznie konkludować, że Ryta to ów harmonijny modus operandi rzeczywistości. Ale dalej: „ skoro Ryta ustanawia również normy MORALNOŚCI , więc też nic dziwnego, że iż wolna sama staje się moralnością. Dobrzy ludzie chodzą drogą Ryty. Waruna, doskonały przykład wyznawcy Ryty jest „dhrtavraa” – o NIEZMIENNYCH OBYCZAJACH. Tak oto w kontekście ryty pojawia się pojawia się pierwiastek „dhr”, znaczący tyle co PODTRZYMYWAĆ, ZACHOWYWAĆ i od którego wywodzi się słowo DHARMA. Dharayate lokam iti dharmach – podtrzymuje świat więc dharma. Podobnie rycie, dharma, czyli ZACNOŚĆ jest ostoją całego świata. „Do człowieka ZACNOŚCI uciekają się wszyscy ludzie. Zacność gładzi grzechy. Wszystko jest osadzone w Zacności. Dlatego o Zacności powiadają, że jest tym najwyższym”.
Niezwykle interesująca jest definicja Zacności w Kamasutrze. Wynika z niej, że postępownie w zgodzi z nauką (śastra) jest Zacnością. I tu dotykamy sprawy najważniejszej. Definicja ta bowiem określa Zacność jako podstawę w DZIAŁANIU. Jeśli jeszcze dodam, że tak jak w naszym kręgu kulturowym, również w Indiach między nauka i prawda stawiano znak równania, to stąd wniosek, że Zacność to znaczy tyle, co żyć w zgodzie i w harmonii z tym co uznajemy za naukowy, ergo prawdziwy obraz rzeczywistości. I to na tym właśnie zdaje się polegać owa satysfakcja świadomości. Ponieważ wiem, że jest tak a tak, będę uważał się za zacnego, prawego i sprawiedliwego, jeśli postąpię zgodnie z moją wiedzą. To przecież nie kto inny, lecz sam Manu powiada:
Pośród bytów, te co żyją,
Są najlepsze, a wśród żywych
Te, co myślą, wśród myślących
Znowu ludzie, a wśród ludzi
Najlepszymi są bramini.
Wśród braminów zaś uczeni
Wśród uczonych, ci co mają
Bardzo mocne przekonania.
Pośród nich zaś ci, co w życiu
Zgodnie z nimi postępują.
Sprawę można by w tym miejscu uznać za wyjaśnioną, gdyby nie owa wcześniej przytoczona etymologia słowa dharma. Przypisuje ona temu pojęciu jakiś niezależny byt oraz funkcję podtrzymywania świata. Otóż dharama, podobnie jak wcześniejsza rta nie oznacza tylko postępowania zgodnego z porządkiem wszechrzeczy, ale również określa ten porządek – po prostu jest nim. Jeżeli jeszcze dodamy, że po okresie wydyjskim zostało odnalezione i rozwinięte przeświadczenie, że wypełnienie lub niewypełnienie indywidualnej dharmy ma bezpośredni wpływ na ów porządek, to będziemy mieli całkowity obraz tego pojęcia. Oczywiście ma to dla nas dzisiaj posmak mistyczny, aczkolwiek łatwiej już nam to zrozumieć. Przecież postępowanie jednostki znajdującej się w odpowiednio newralgicznym punkcje naszej cywilizacji (przysłowiowy guzik od rakiet atomowych) niewątpliwie mieć będzie wpływ na to, co przynajmniej z naszej perspektywy jest już wszechświatem. Podobnie łatwo nam przyjąć, że suma zachowań jednostkowych ma dodatni lub ujemny wpływ na otaczający nas świat. Jakże wymownym tego dowodem są nasze kłopoty ekologiczne. W kontekście indyjskim dokładnie tak było zrozumiałe zjawisko warnasankary, czyli mieszania się stanów przez małżeństwa, które prowadzi do totalnej ruiny. Reasumując dotychczasowe uwagi powiedzieć chyba można, że satysfakcja świadomości w nurcie ZACNOŚCI świeckiej, czyli aktywnej, polega na byciu w porządku wobec rzeczywistości i jej praw opisanych w nauce (śastra). Otóż kolejne pytanie dotyczy charakteru tego opisania i co za tym idzie – bardziej szczegółowej charakterystyki samej ZACNOŚCI.
CDN.
W następnej części:
Rytuał, Miłowanie, Dobrobyt, Podstawowe konflikty moralne, Biedy Żywota Ludzkiego, Realizm Etyczny.